środa, 26 maja 2010

"Afera Mikołajkowa"

Jak już pisałam, w grudniu faktycznie zaczęłam staż. I od razu na początek aferka!!!
Jak to w grudniu - Mikołajki. Na zebraniu rodzice zaproponowali, że zamiast paczek dla każdego z dzieci zakupią wielki wór zabawek dla wszystkich przedszkolaków. Zabawki te potem zostaną w zerówce dla następnych roczników. Moim zdaniem bardzo ładny gest! Ale rodzice poprosili abym skonsultowała to z Larą, żeby potem nie było problemów, ze w jakiś sposób się narzucają, a w przypadku zgody przygotować listę zabawek, które najbardziej by się przydały. Lara wspaniałomyślnie się zgodziła, choć w rozmowie z nią odczułam, jakby robiła tym komuś wielką łaskę i oczywiście zobowiązała mnie o poproszenie o pomoc Tołdiego przy pisaniu listy. No więc przy najbliższej sposobności zagaiłam Tołdiego w tej sprawie. Jak się spodziewałam spławiła mnie mówiąc, że nie teraz, że potem, że jeszcze jest czas. I tak przez kilka dni! Aż nadszedł ostateczny termin, kiedy listę miałam przekazać rodzicom - w końcu oni też potrzebowali kilku dni na zorganizowanie wszystkiego. W nadziei, że przy świadkach Tołdi się nie wyłga ponownie poprosiłam ją o pomoc. Dowiedziałam się wówczas, jak bardzo byłam w tej sprawie naiwna! Ale jedną z obecnych przy tym osób była Beata. Jak tylko Tołdi zniknął z pola widzenia zaproponowała mi swoją pomoc. Powiedziałam, że tak naprawdę to dla mnie żaden problem, ale ponieważ Lara narzuciła mi swą wolę, chodzę za Tołdim prosząc o pomoc. Siadłyśmy wtedy z Beatą i przygotowałyśmy tę nieszczęsną listę.

Następnego dzionka pełna radości przekazałam ją jednej z mam. Rozmawiałyśmy na korytarzu i zapytała mnie o to, więc odpowiedziałam, że owszem - mam, bo akurat wczoraj z panią Beatą przygotowałyśmy. I w tym właśnie momencie minęła nas Lara. Oczywiście nie zwróciłam na ten fakt szczególnej uwagi. A następnego dnia wybuchła afera!!! I to jaka!!! Ja zostałam oskarżona, że o pomoc zwróciłam się do Beaty, a nie Tołdiego, a Beata o to, że "dysponuje pieniędzmi zerówki". Osłabiła mnie ta wiadomość, która dla przeciętnego śmiertelnika czytającego ten post brzmi pewnie jak niezły żart. Ale Lara nie żartowała - przynajmniej nie wtedy, gdy miała jakąkolwiek okazję "dokopać" Beacie. Mnie zresztą też w tej kwestgii szczególnie sobie upodobała.

To była kolejna, ale niestety nie ostatnia afera, w których miałam wątpliwą przyjemność uczestniczyć. O kolejnych wkrótce.

Brak komentarzy: