czwartek, 3 czerwca 2010

Wysoki poziom oczyma Lary

Również jakoś w okolicach Mikołajek zostałam wezwana do Lary. Bez jakichkolwiek podejrzeń zbliżającej się burzy udałam się do jej gabinetu. Rozmowa nie należała do przyjemnych, a jej temat zwaliłby mnie z nóg, gdybym nie siedziała! Otóż Pani Dyrektor zarzuciła mi, że zawyżam poziom w zerówce! W mojej zerówce, w której było dwoje dzieci ze specyficznymi potrzebami edukacyjnymi, dwoje pięcio- i dwoje czterolatków - zawyżam poziom!!! Wybąkałam coś w sensie, że staram się wykonywać swoją pracę najlepiej jak potrafię. Lara oznajmiła mi wtedy, że robię za dużo, gdyż dzieci w zerówce nie powinny uczyć się czytać ani pisać! No, a jeśli pisać, to już na pewno nie w liniaturze w zeszycie! Próbując się bronić powiedziałam, że znaczna większość dzieci jest bardzo zdolna i chętna do nauki, łatwo przyswaja wiedzę, nie ma problemów z analizą i syntezą wyrazów, jest bardzo sprawna manualnie - więc dlaczego mam tego nie wykorzystać i nie nauczyć ich jak najwięcej??? Na moje pytanie Lara odpowiedziała pytaniem: "A co oni będą robić w pierwszej klasie?!" Zatkało mnie!!! To ja się staram jak mogę,żeby ogarnąć tę - jakże zróżnicowaną grupę, żeby zrealizować z nimi program mając do dyspozycji najgorszy podręcznik, jaki w życiu widziałam i dowiaduję się, że robię za dużo! Żeby to chociaż było w formie pochwały... Ale gdzie tam! Na ten zarzut ciężko było mi tak na prędce znaleźć jakieś rozsądne argumenty, więc zaczęłam się bronić pierwszymi lepszymi, jakie mi przyszły do głowy. Powiedziałam więc Larze, że to zdolne dzieciaki, że w momencie rozpoczęcia zerówki potrafiły już bardzo wiele, że przez rodziców są odpowiednio zmotywowani i nastawieni na to, żeby się jak najwięcej nauczyć, no i że rodzice oczekują, że w zerówce nauczą się czytać i pisać. Tu Lara wytoczyła ciężka artylerię - "co w takim razie z tą słabszą dwójką, która sobie nie radzi!"Oznajmiłam zgodnie z prawdą, że nie wymagam od nich tyle, co od innych, ale nie widzę powodu, dla którego miałabym dostosowywać poziom do najsłabszych dzieci, bo byłoby to bardzo krzywdzące dla pozostałych. Lara nadal twierdziła, że poziom w zerówce jest za wysoki. Przyznam, że już się nieco zdenerwowałam, więc zapytałam, czy jej zdaniem mam dzieci uwsteczniać? Trochę ją zatkało, ale mimo wszystko trwała przy swoim i powtarzała jak mantrę zarzut o zbyt wysokim poziomie. Na koniec rozmowy zobowiązała mnie do obniżenia poprzeczki moim małym zerówkowiczom. Było to dla mnie nie do pojęcia i absolutnie nie zamierzałam tego robić. Wprost przeciwnie - postanowiłam "wycisnąć" z tych dzieciaków najwięcej, jak się da. Oczywiście nie od wszystkich wymagałam jednakowo, wiedziałam doskonale na co kogo stać i nie zamierzałam im pobłażać. Uważałam, że byłoby to robienie krzywdy dzieciakom. W czerwcu większość z nich płynnie czytała ze zrozumieniem, pisała w liniaturze wyrazy i krótkie zdania, a kilka dziewczynek dodawało i odejmowało do 10 w pamięci. Dzieciaki były dumne ze swoich osiągnięć, a rodzice zachwyceni tym, ze ich dzieci są tak dobrze przygotowane do podjęcia nauki w pierwszej klasie. Od tego czasu minęły już trzy lata, a ja nadal jestem przekonana, że zrobiłam dobrze.

Brak komentarzy: