sobota, 18 września 2010

Tajemniczy Don Pedro

Niedawno zauważyłam, że kilka miesięcy temu Attaner domagał się historii o Tajemniczym Don Pedro. Może i późno - ale w końcu lepiej późno niż wcale - dziś, ze specjalną dedykacją dla Attanera, prezentuję sylwetkę Don Pedro.
Tajemniczy Don Pedro to osobnik niezwykły. Cud natury! – żeby nie powiedzieć „wybryk”. Pracuje w szkole od bardzo dawna, o czym świadczy fakt, że uczy już dzieci swoich uczniów. Ale „pracuje” to w przypadku Don Pedro chyba zbyt wielkie słowo. Jest nauczycielem języka francuskiego. I muszę przyznać, że to naprawdę wielkie osiągnięcie przez te wszystkie lata nie nauczyć swoich uczniów ani jednego francuskiego słówka! Ale lekcje francuskiego uczniowie bardzo lubią! Spełniają się wtedy plastycznie rysując w zeszytach odpowiedniki francuskich słówek. Z lekcji na lekcję nie robią nic innego! Więc w końcu znudzeni monotonią zajęć przychodzą do "zerówki" pożyczyć gry planszowe – zabierają np. Monopol i udają się na francuski. Niekiedy udaje im się (bez większego trudu) uprosić Don Pedra aby lekcję odbyć w sali komputerowej. Wtedy Don Pedro poświęca się swej pasji, a uczniowie serfują po portalach dla dorosłych.
Ale od czasu do czasu nawet Don Pedro musi zrobić jakiś sprawdzian. Pisze wtedy na tablicy zestaw pytań. A uczniowie pokornie go przepisują. Następnie Don Pedro maże tablicę i notuje odpowiedzi. A uczniowie nadal pokornie przepisują. Potem oddają sprawdziany, Don Pedro wpisuje do dziennika same piątki – no, może ze dwie czwórki i uczniowie wracają do rysowania kruasantów, leskargów i lamezonów.
Don Pedro nie przemęcza się nauczaniem. Całą swoją energię oraz wolny i zajęty lekcjami czas poświęca wspomnianej wyżej pasji - Programowi Socrates Comenius. I to jest właśnie prawdziwy powód ciągłego zatrudnienia Don Pedra! Jak wiadomo Socrates wiąże się w tzw. „wizytami roboczymi w krajach partnerskich”, a Lara lubi wycieczki zagraniczne. To Grecja, to Rumunia, to Wielka Brytania… Więc przymyka oczy na to, co dzieje się na lekcjach francuskiego. Byle tylko Don Pedro zrobił wszystko, alby nie wypaść z Programu. I Don Pedro robi wszystko – ślęczy godzinami przy komputerze, aby w odpowiednim momencie „zalogować się do bazy onlajnowej” , dniami i nocami wykonuje zadania zlecone przez koordynatora (zresztą nad tymi zadaniami ślęczy nie tylko Don Pedro, ale i większość kadry – oczywiście nie licząc Tołdiego. Ale o tym może innym razem). Niemalże całe życie Don Pedro spędza w szkole! – byle tylko nie wracać do domu – do tych przyziemnych obowiązków. Bo Don Pedro stworzony jest przecież do wyższych celów, a tylko przypadkiem wylądował w tej małej podkrakowskiej wiosce, gdzie mieszka ze swoją rodziną, która obarcza go problemami, przed którymi Don Pedro cały czas stara się uciec. Więc - gdyby przypadkiem zabrakło zajęć związanych z Programem, Don Pedro bardzo często taszczy do szkoły wielkie torby książek, które namiętnie kseruje w zaciszu pokoju nauczycielskiego. Gdy już zadźwięczy ostatni dzwonek, gdy zamkną się drzwi za ostatnim uczniem, gdy ostatni nauczyciel opuści szkolne mury – wtedy właśnie Tajemniczy Don Pedro wydobywa z toreb opasłe tomiska i kseruje, kseruje i kseruje!!! Aż do wyczerpania tuszu!
A następnego poranka w szkole wybucha afera o zużycie całego tuszu w ciągu jednego dnia! I nie dość, że człowiek nie skseruje sobie potrzebnych mu dla dzieci materiałów, nad którymi pracował całe wczorajsze popołudnie lub wieczór, to jeszcze zdybany przez Larę przy kopiarce, pada ofiarą podejrzeń, że być może to właśnie on zużył cały cardridge! Każdy broni się jak może przed atakiem Lary próbując sobie przypomnieć kiedy w ogóle ostatnio udało mu się coś skserować. A Tajemniczy Don Pedro siedzi wówczas ze spuszczoną głową udając głębokie zainteresowanie jakąś ulotką i tyko ukradkiem zerka w kierunku swej wypchanej księgami torby, na którą – o dziwo! Lara nie zwraca najmniejszej nawet uwagi.
Po takiej awanturze kopiarka kilka dni stoi nieużywana. W końcu Lara „się przeprasza” i napełnia cardridge. Kto zdąży się zorientować, ten szybciutko kseruje co może, aby mieć na zapas, bo następnego poranka…

czwartek, 16 września 2010

Siostrze...







Radośnie... Z okazji urodzin ;o)

piątek, 10 września 2010

Moja nowa pasja





Czy starczy mi na nią czasu...?