wtorek, 25 maja 2010

Opiekun pacjentów

- To jest moja wizytówka. Jakby się coś działo, to proszę dzwonić. Ja opiekuję się pacjentami, których operowałem. A we wtorek o 15 zgłosi się pani do przychodni chirurgicznej. Ja tam przyjmuję to panią przyjmę. - usłyszałam od lekarza, który laparoskopowo usunął mi pęcherzyk żółciowy. Poczułam się "zaopiekowana" i bezpieczna i w dzikim pędzie ulotniłam się ze szpitala do mojego Królinka.
Bo mój Królinek strasznie przeżył moją nieobecność! Za skarby świata nie ruszył mleka modyfikowanego! Ani z butelki, ani łyżeczką! Tata upychał w niego zupki, kleiki ryżowe i co się tylko dało, byle jakoś przetrwał te dwie doby, które spędziłam w szpitalu. A Królinek (poza "pokąpielowymi" wrzaskami) był bardzo grzeczny i bardzo smutny. Siedział tylko i wpatrywqał się w drzwi czekając, kiedy wrócę. A gdy budził się w nocy, czasem coś wypił i bez płaczu pozwalał się położyć do łóżka i zasypiał. Totalna rezygnacja! Moja mama stwierdziła, że ten niemy smutek był gorszy niż gdyby za mną płakał. I w końcu Królinek się rozpłakał - gdy wróciłam do domu! Płakał tak żałośnie, że omal nie zaczęłam płakać z nim. I choć od tego czasu minęło już 6 dni, nadal szuka mnie wzrokiem, gdy zniknę mu z pola widzenia, nadal budzi się w nocy co godzinę, żeby się upewnić, że jestem... Ale już nie jest smutny - znów jest moim radosnym Królinkiem! W dodatku bardzo ruchliwym!
A dziś nadszedł dzień mojej kontrolnejwizyty u Pana Doktora. Punktualnie o 15 stawiłam się w przychodni, żeby stwierdzić, że przyjmuje od 15.30. Zdążyłam się zorientować, że żadne okienko, w którym należałoby się zarejestrować czy potierdzić przybycie nie istnieje, więc usiadłam w poczekalni i spokojnie czekałam na swoją kolej. Gdy zjawił się Pan Doktor okazało się, ze pielęgniarka wzywa pacjentów po nazwisku - a więc musi istnieć jakaś rejestracja. I jak się okazało istnieje - ale tylko i wyłącznie telefoniczna. Miła Pani Pielęgniarka uświadomiła mi, że rejstrować się należy w godzinach rannych i w związku z tym nie ma możliwości, żebym została dziś przyjęta. Trochę mnie to zmartwiło, więc po wyjści z przychodni zadzwoniłam pod numer telefonu z wizytówki Pana Doktora. Dowiedziałam się, że przeciez powiedział mi, że mam się zarejestrować! A ponieważ się nie zarejestrowałam, to on nic nie moze dla mnie zrobić. Najbliższy wolny termin jest bardzo odległy, niestety niesprecyzowany, w związku z tym on zaprasza mnie na wizytę prywatną za jedyne 50 zł. Podziękowalam serdecznie i udałam się do innej przychodni, gdzie bez problemu zapisałam się na wizytę na najbliższy piątek. Zapewne czeka mnie wówczas zdjęcie szwów, więc już nastrajam się psychicznie na tę nieprzyjemną okoliczność.
A mojego Królinka musimy powoli odzwyczaić tych cogodzinnych pobudek...

Brak komentarzy: